piątek, 16 kwietnia 2010

Islandzki program ekspansji terytorialnej.

Od kilku miesięcy najtęższe umysły analityczne świata zadawały sobie następujące pytanie: po co Islandia – kraj kojarzony z czystym powietrzem, lasami, ekologią i restrykcyjnymi przepisami ochrony środowiska – przyjmuje niebezpieczne odpady (w tym pochodzące z elektrowni atomowych), i co tak właściwie z nimi robi. Odpowiedź jeży włos na głowie nawet osobom z najbardziej wybujałą fantazją i o najmocniejszych nerwach. A wskazówek do rozwiązania tej zagadki dostarczyły nam badania… sejsmologiczne i meteorologiczne!



Jeden z islandzkich wulkanów Eyjafjallajökull w ostatnim czasie zaczął wykazywać niepokojącą aktywność. Niepokojącą gdyż aktywność tego samego wulkanu była w 1918r. preludium do erupcji znacznie większego wulkanu Katla, której to aktywności Islandia zawdzięcza dodatkowe 4km kwadratowe własnej wyspy. Sejsmolodzy obawiają się, że kolejna erupcja tego wulkanu, poza pozytywnymi skutkami dla powierzchni Islandii, będzie miała zdecydowanie negatywny wpływ na powierzchnię Wielkiej Brytanii, do której wkrótce po erupcji, dotrą ogromne, kilkunastometrowe fale.

Władze Islandii przyznały, iż to ich własne ośrodki naukowe pobudzają aktywność obydwu wulkanów m.in. zrzucając do jednego z nich ładunki zbliżone do atomowych. Podjęte działania mają na celu wywołanie erupcji podobnej do tej z 1918 lecz w nieco mocniejszym wydaniu, co ma zaowocować powiększeniem powierzchni własnego kraju o kolejnych kilkanaście kilometrów kwadratowych.
Dodają, że ostatnie erupcje, którym zawdzięczamy blokadę portów lotniczych w europie były jedynie preludium, lecz są gotowi zrezygnować z tej koncepcji, jeżeli Anglia i Holandia wycofa się z roszczeń rekompensaty od Islandczyków, których oba rządy obarczają odpowiedzialnością za upadek banku Landsbanki i utratę oszczędności przez kilkaset tysięcy obywateli.

Rząd Wielkiej Brytanii nie ustosunkował się do tej propozycji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz