środa, 3 lutego 2010

ZTM i Rosja próbują otruć mieszkańców stolicy

Adnotacja: artykuł powstał w połowie 2009 roku, jednak wówczas żaden podmiot nie był zainteresowany jego publikacją, a temat został zbagatelizowany – nawet znany z pozornej bezkompromisowości FAKT ograniczył się w swoim artykule (lub został do tego zmuszony) do opisu "nadmiernej duszności"(patrz archiwum Fakt).

Przez wielu mieszkańców Warszawy nowa dostawa wagonów metra oczekiwana niemal z zapartym tchem, była postrzegana jako zbawienie od tłoku, potu i łez towarzyszących każdej podróży w godzinach szczytu. Nowe wagony przywitane zostały przez mieszkańców niczym czołgi wybawczej Amii Czerwonej '45r. – kwiatami i nadzieją na lepsze jutro.

Od Wikipedia


Szybko okazało się, że nowe wagony nie przyczyniły się znacząco do zmniejszenia ścisku gdyż znacząca część mieszkańców stolicy po prostu nie chce nimi jeździć! Nie tylko zaduch i smród odstrasza – mieszkańcy skarżą się na duszności, zawroty głowy, trudności z koncentracją. Wiele z tych objawów utrzymuje się cały dzień po spędzeniu w nowym wagonie nawet niecałych dziesięciu minut!

Kasia (17l.) uczennica jednego z warszawskich liceów pisze: "do szkoły dojeżdżam metrem i w związku z tym, że spędzam w nim 25min dziennie, wykorzystywałam ten czas na naukę. Ilekroć uczyłam się do klasówki jadąc nowym wagonem – otrzymywałam z niej ocenę nie większą niż 3, co obniżyło mi średnią z 4,95 w ubiegłym roku do 4,22 w obecnym. Teraz gdy widzę nowe wagony – przepuszczam je, przez co spóźniam się czasem do szkoły."

Krzysztof (39l.) dojeżdża do pracy metrem od 10lat: "nowe wagony są fatalne, nie maja żadnej wentylacji. Jako dziecko miałem astmę – wydawało mi się, że z niej wyrosłem, odkąd jeżdżą nowe wagony znów musiałem zakupić leki."

Bartek (21l.) trenujący pływanie od 8 roku życia pisze: "(...) wszyscy dojeżdżający na treningi metrem zanotowali ostatnio spadki formy. (...) Trener, po konsultacjach z lekarzem, całkowicie zabronił jeździć nam metrem – a jeżeli to nie możliwe – surowo nakazał jazdę innymi wagonami niż nowe(...). Które nowe? Te śmierdzące polopiryną."

Dyrekcja metra bagatelizuje problem. Wie, że w wagonach jest duszno. Wini za to maszynistów, którzy nie włączają nawiewów, lecz wygląda na to, że nie do końca jest to prawdą. Dotarliśmy do jednego z motorniczych (nie zezwolił on jednak na ujawnianie swoich danych), który stwierdził, że owszem nie włączają nawiewów – ale nie dlatego, że nie chcą, tylko im... nie wolno! Podobno wykryto w nowych wagonach obecność toluenu (trujący gaz - przyp.red), co zaowocowało pojawieniem się wielu "ustnych" rozporządzeń i zakazów, w tym zakazu włączania nawiewów, klimatyzacji, ogrzewania, a same wagony są używane najczęściej jak się da aby je cyt. "jak najszybciej przewietrzyć".

Nie udało się uzyskać potwierdzenia lub zaprzeczenia od nikogo gotowego podpisać się nazwiskiem. Nikt także nie ustosunkował się do powyższych zarzutów, jedyny efekt jaki przyniosły dociekania autora stanowi jeden otrzymany telefon z nieznanego numeru (prepaid, który pozostaje wciąż wyłączony aż do dnia napisania tego artykułu), w którym mężczyzna ze wschodnim akcentem sugerował grzecznie poszukanie sobie innego tematu, gdyż "będzie to dla wszystkich z większym pożytkiem". Ocenę i wybór wagonu pozostawiam czytelnikom.

Przypisy:
Wikipedia, hasło Toluen
Artykuł w Fakcie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz